Forum forum sztuk i sportów walki Strona Główna forum sztuk i sportów walki
Forum wojowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nasze walki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum sztuk i sportów walki Strona Główna -> O walkach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bushi




Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 14:34, 06 Lut 2007    Temat postu: Nasze walki

Pomyślałem, że w tym topicu możemy czasem pisać o swoich walkach.
Może zacznę od siebie. Od ostatniej walki.
------------------------
W sobotę, ponad 3 tygodnie temu, uczestniczyłem w lokalnym turnieju.
Zaczęło się jak zwykle - najpierw turniej "pierwszego kroku", gdzie startowały dzieci, które krótko trenowały, potem coraz starsze kategorie wiekowe. Siedziałem na trybunach, razem z rodzicami i obserwowałem przebieg turnieju.
W naszym stylu, jeśli chodzi o turnieje, są 2 ograniczenia - pierwsze to wiek. Dzieci rywalizują tylko w konkurencji form, tj. kata. Dopiero powyżej pewnej granicy wieku wolno im rywalizować w formach walki kontrolowanej.
Drugie to stopień zaawansowania, czyli kyu (kolor pasa). Do 6 kyu (czyli tzw. młodsi uczniowie, do zielonego pasa włącznie) można uczestniczyć tylko w jiu ippon kumite, czyli ściśle kontrolowanej walce, w której jedna strona atakuje, a druga się broni, a potem na odwrót, przy czym rodzaj ataku jest znany obu walczącym.
Dopiero powyżej pewnej granicy wieku, od 5 kyu (niebieski pas) można uczestniczyć w kumite, wolnej walce. A i tu są kategorie wiekowe.
Druga sprawa, w naszym stylu nie ma ochraniaczy, za wyjątkiem suspensorów (krok) i ochraniaczy na zęby. Zabronione jest uderzanie w strefę dołu brzucha i w tył głowy. Teoretycznie trzeba wyhamowywać cios w momencie trafienia. Teoretycznie, bo sędziowie dyskwalifikują tylko w przypadku poważnej kontuzji.
Zwykle walczy się w dwuboju - kata + kumite. Tym razem dla starszych miało być tylko kumite w formule Shobu Ippon, czyli walka do 1 punktu (2 wazari lub 1 ippon). Długość walki: 90 s (czasu efektywnego). Było to Sanbon Shobu - walka składająca się z trzech Shobu Ippon (tak jak trzy sety w tenisie). Aby zdobyć punkt, zawodnik wykonujący technikę winien zachować prawidłową pozycję, stabilność i zanshin (gotowość do kontynuowania walki, duch walki). Podczas wykonywania techniki kontakt nie powodujący obrażeń u przeciwnika, z dobrą i precyzyjną kontrolą = 1 pełny punkt, kontakt wywołujący widoczne obrażenia przeciwnika = może być uznany przez sędziego za hansoku (dyskwalifikacja). Jeśli brak rozstrzygnięcia, dogrywki aż do zwycięstwa jednego z walczących.
Ja miałem walczyć w ostatniej grupie - kiedy kończyli walki młodsi ode mnie, poszedłem do szatni przebrać się w gi. Wkrótce wywołano nas na tatami, sędziowie ogłosili pary walczących. Nawet nie spojrzałem na swojego przeciwnika - przypatrzę się mu na macie.
Po dwóch pierwszych walkach moja kolej - ukłoniłem się, wszedłem na tatami, ukłoniłem się znów sędzęmu i przeciwnikowi. Przeciwnik był mojego wzrostu, mojej wagi. Czarny pas. Znam go z widzenia, kilka razy bylismy na tych samych turniejach, ale los nas nie zetknął jeszcze ze sobą. Wiem, że jest niezły.
Stanęliśmy w pozycji gotowości. "Hajime" - usłyszałem komendę i nagle świat zawęził się tylko do przeciwnika. Wzrokiem obejmowałem go całego. Organizm odruchowo reagował na każdą zmianę w ustawieniu jego nóg, rąk, pozycji ciała, rozszerzeniu źrenic, jakiegokolwiek ruchu. Zaatakował pierwszy. Blok, unik i atak, ale przeciwnika już tam nie było... co chwila krótkie, gwałtowne stacie lub długie chwile markowania, szukania pozycji, błędu... straciłem poczucie czasu. Minęła pierwsza i druga część walki. W pewnym momencie dostrzegłem słaby punkt w jego obronie i kopnąłem mawashi. Niestety nie trafiłem czysto tak, jak chciałem. Moja stopa trafiła go w biodro, w mojej nodze chrupnęło, a twarz przeciwnika wykrzywił grymas bólu. Ale nie przyznano mi punktu. Potem zaatakował on - dwa ciosy, osłabione blokami, doszły do moich żeber - z prawej i z lewej. A potem... przeciwnik z uporem maniaka próbował mnie podciąć, abym znalazł się na ziemi, po czym on mógłby zadać decydujący cios na ippon. Ale to nie ze mną - nasz Sensei ciągle na treningach nas podcina i ja umiem twardo stać/unikać podcięć. Nie mniej kopnął mnie kilka razy w nogę i odczułem to - to ta noga od mawashi. W czasie czwartej próby znalazł się za blisko mnie - uderzyłem proste tsuki w twarz. "Yame" - usłyszałem głos sędziego. Zobaczyłem, że z jego nosa na białe gi leje się krew. Zgodnie z przepisami usiadłem na tatami tyłem do przeciwnika. Obejrzał go lekarz, sędziowie się naradzali. Nie przyznali żadnych punktów ani upomnień, a przeciwnik był zdolny do dalszej walki.
Stanęliśmy znów naprzeciw siebie. Teraz wiedziałem, że do końca walki są tylko sekundy, a żaden z nas nie zdobył żadnego punktu! Przeciwnik zaatakował. Jeden, drugi blok... nagle - sędzia przerwał walkę! O co chodzi? Wskazał, że mój przeciwnik otrzymuje punkt. O CO CHODZI?!?
Sędzia wskazał mi na koniec maty. I zrozumiałem! W trakcie obrony cofałem się i przekroczyłem krawędź maty, czyli nastąpiło tzw. Jogai (wyjście poza pole walki). Przeciwnik otrzymał punkty!
Znów ruszyliśmy do siebie. Gong. "Yame" - krzyknął sędzia. Było po walce. Przegrałem.
Sędzia wskazał na przeciwnika. Ukłoniliśmy się sobie, sędziom i zeszliśmy z maty. Usłyszałem jakieś oklaski z ławek, ale nie spojrzałem w tą stronę. Poszedłem do szatni. Obok mój przeciwnik. Uścisnęliśmy sobie ręce. Bez żalu, to karate. Uśmiech. Chyba mu pękła przegroda nosowa. Miał też bardzo obite biodro i przedramiona. Nie wiem, czy walczył dalej w tym turnieju, czy wyszedł do następnej walki - ja szybko się przebrałem. Czułem, że ból w żebrach narasta, nie mogłem też dobrze chodzić. Noga puchła w oczach i coraz bardziej bolała...
Cóz opowiadać - okazało się, że mam pęknięte żebro oraz skręconą w stawie skokowym nogę wraz z zarysowaniem (pęknięciem) kości oraz pękniętą torebkę stawową.
Leżałem z nogą w gipsie. Trudno się trochę ruszać - bolą żebra przy małym nawet skręcie. Nawet na naszym Forum ostatnio nie pisałem. Dziś zdjęli mi gips. Kuśtykam. Ale to nic. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Kilka razy już miałem drobne złamania i skrecenia, a obicia żeber - no nawet trudno zliczyć. Takie jest karate.
Teraz nie mogę się doczekać, kiedy znów pójdę na trening. Pokuśtykam chyba w czwartek, żeby popatrzeć i pogadać z kolegami. A 17 lutego jest następny turniej. W nim nie wystartuję. Szkoda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rysa
Administrator



Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów-Kraków

PostWysłany: Wto 23:11, 13 Lut 2007    Temat postu:

Bushi jestem pod wrażeniem!
Takiego ducha walki i wytrzymałości jedynie pozazdrościć.

Życze Ci szybciutkiego powrotu do zdrowia i pełni formy, a również pierwszego miejsca w następnych zawodach
(bede trzymać mocno kciuki;) )

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nina




Dołączył: 10 Lis 2006
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Nie 14:10, 11 Mar 2007    Temat postu:

Trochę się zaniedbuje w obowiązkach moderatora, ale ostatnio nie cierpię na nadmiar czasu.

Życzę Ci bushi powrotu do zdrowia i do treningów i obyś nadal był tak wytrwały. Po części wiem co czujesz, bo ja również na razie nie mogę ćwiczyć z powodu kontuzji. Tak już bywa ze Sztukami Walki i trzeba się do tego przyzwyczaić.

Nie ćwiczę teraz wiec już jakiś czas nie walczyłam, jednak opiszę jedną ze swoich wcześniejszych walk. Nie pamiętam dokładnie kiedy miała miejsce, ale to nie jest najważniejsze.

Zawsze po piątkowych treningach gdy sala była jeszcze otwarta przez dłuższy czas, walczyliśmy z kolegą. Tak już było, że gdy po treningu ktoś coś ćwiczył inni czasem się przyglądali i udzielali wskazówek. To bardzo pomocne, bo obserwując kogoś łatwiej jest wychwycić błędy. Tak było również w czasie tej walki. Zaczęliśmy powoli by się rozruszać, ćwiczyliśmy techniki, głównie nożne, ale nie zbyt mocno. Gdy już się rozgrzaliśmy zaczęliśmy walczyć. Nie mieliśmy ochraniaczy, jedynie na szczękę. Walczyliśmy w rękawicach. Na początku gdy zmęczenie nie było tak duże poziom był wyrównany. Po pewnym czasie jednak, gdy zmęczenie dało się już odczuć (byliśmy oboje po wcześniejszym treningu) zaczęłam opuszczać gardę i uderzenia kolegi ciągle wchodziły na twarz. Moje zęby ocalały jedynie dzięki ochraniaczowi. Ciągle słyszałam od kolegi i koleżanki, którzy obserwowali naszą walkę, że opuszczam ręce. Trzymałam gardę przez chwilę, ale po pewnym czasie ręce znowu zaczęły opadać. Coraz częściej uderzenia kolegi wchodziły do celu. Walka trwała już dłuższy czas. Co prawda nikt nie stał ze stoperem i nie mierzył czasu, ale wiedzieliśmy, że już długo walczymy. W pewnym momencie po serii moich uderzeń weszło mocne uderzenie mojego kolegi. Dostałam w lewe oko. Wylądowałam na ziemi nic nie widziałam na to oko, nie mogłam go otworzyć. Tak skończyła się ta walka.
Ukłoniliśmy się sobie i uściskaliśmy się.

Do było owocne przeżycie. Moim zdaniem najwięcej można nauczyć się na własnych błędach, a w czasie treningu, gdy walczy się z przeciwnikiem lepszym od siebie. To nie sztuka wygrywać ze słabszymi. Oko się zagoiło, nawet nie było bardzo podbite, a ja wzbogaciłam się o kolejne ważne doświadczenia. To najlepsza nauka na przyszłość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bushi




Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 9:12, 12 Mar 2007    Temat postu:

Dziękuję, Nino, za życzenia. Już trenuję, z nogą coraz lepiej. Ale niestety w eliminacjach do Mistrzostw Polski, które są za dwa tygodnie, jeszcze nie wystartuję. Wolę teraz pauzować, aż będę w pełni sprawny, niż potem być długie miesiące bez treningu, jesli kontuzja pogłębi się... A jeśli chodzi o wytrwałość - wiesz, trenuję już wiele lat, robię to z prawdziwą radością i przyjemnością, więc trudno tu mówić o wytrwałości - jak w miłości - jak kogoś kochasz, nie musisz się starać, żeby wytrwać przy jego boku. Po prostu - jesteś z nim!
U nas (w grupie zaawansowanej, "brązowe" i "czarne" pasy) prawie każdy trening zawiera część, która jest kilkoma krótkimi walkami sparingowymi. Odbywają sie one według reguł (czyli ukłony, Sensei (trener) przerywa walki w razie kontuzji itp.), pod okiem Sensei, inni siedzą dookoła, uważnie obserwują i czekają na swoją kolej. Walki są zwykle krótkie, bo do tzw. trzech prawidłowo zadanych, z odpowiednią kime (siłą i energią) ciosów. Każdy ma mozność odbyć kilka takich walk, z różnymi partnerami. Są one potem analizowane, Sensei daje wskazówki, wytyka błędy. Najlepiej lubię, jak po walce tylko skinie głową - oznacza, że było o.k.
Takie walki dużo dają, zwłaszcza, że mamy treningi zwykle 4- 5 razy w tygodniu, więc można trochę "obić się". Wtedy nie czujemy potrzeby walki poza treningiem, "na własną rękę". Ważne, aby wciąż wymieniać partnerów - wtedy szybko człowiek się uczy. Pewnie, że najlepiej, jak przeciwnik jest lepszy od Ciebie - przecież Droga sztuk walki to ciągłe, żmudne samodoskonalenie, never-ending story, a nie, jak w sporcie, krótka ścieżka sukcesów za wszelką cenę, aby karmić własne iluzje i ego... Lepszy przeciwnik jest wspaniałym nauczycielem, analiza porażki ze znakomitym przeciwnikiem coś daje - zwycięstwo nad słabym przeciwnikiem nic nie daje, no, może nieraz poczucie winy i współczucia... Och, przepraszam za moralizowanie...
U nas w Dojo jest niepisany zakaz walk poza treningiem, ze względów bezpieczeństwa - Sensei w Dojo za nas odpowiada i gdyby coś się stało, on miałby kłopoty.
... ale jak to w życiu, czasem ten zakaz omijamy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum sztuk i sportów walki Strona Główna -> O walkach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin